wtorek, 7 września 2010

3 / księżycowe miau

Długie, ciemne, faliste włosy zakrywały jej piersi które wystawały spod czarnej marynarki. Zmysłowa, szczupła szyja i oczy, brązowe oczy w których mogłeś dostrzec małe tornado, huragan. Lubiła przygryzać poliki, wydawało jej się wtedy, że ma twarz niczym modelka. Tysiące masek, chciała szybko dorosnąć. Przyjaciele, dawni przyjaciele pytali: "Kim teraz jesteś?". Pseudo-schizofreniczka zamykająca się we własnym światku niczym dziecko z autyzmem, ukochana córeczka tatusia, bogaczka. Za pieniądze mogła kupić wszystko lecz duma jej na to nie pozwalała. Manipulantka i czarodziejka. Niebo nigdy jej nie chciało, tylko księżyc i księżyc. Potrafiła tańczyć w jego blasku na dachu swej kamienicy lub gdy była zmęczona po prostu zasypiać oparta o komin, tuląc czarnego kota, kocura. Żywa bomba. Piękna paranoja, królowa czy księżniczka? Na pewno Pani Absurdu wchłaniająca wszystko każdym zmysłem dwa razy mocniej niż przeciętny człowiek. Uwielbiana i nienawidzona. Wolna, bez litości, czasem szczęśliwa czasem smutna. Mru, mru, mruczanka. Dążąca po trupach do celu, pewna siebie, ordynarna. Fascynująca królowa kotów, miau.
Tak bardzo podobna do boga, ponieważ sama go stworzyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz