wtorek, 7 września 2010

10. / staroć.

Sławny pan, też go znasz, był u Ciebie nie raz
Trzask ! Słyszę głos "tylko na mnie patrz"
19 lat na karku a ja wciąż skubię pazury
Pan Stres ? A może tak już mam z natury ?
Przychodzi nieproszony jak to zwykle on
Jego ton, przejrzysty wzrok i charakterystyczna woń
To chyba jego zawód, tak to jego praca
Właśnie tak satysfakcja mu się wzbogaca
Jenak jest potrzebny, jak każde zjawisko
Motywuje Cię do działań gdy już jesteś tak blisko
Przed koncertem, przed występem, przed śmieszną randką
Daje mi kopa i za sobą mam to
Lecz nie zawsze bo wiesz, czasem przegrywam
Czasem swą twarz ze wstydu zakrywam
On odchodzi ale zawsze wraca
Przecież za to mu płacą, taka jego praca

No i bingo, patrz zgadłam, drzwi znów otwiera
Wkrada się bezkarnie i rusza do dzieła
Jego blada cera, jego puste oczy
Przecież to znam, nie mogę dać się zaskoczyć !
Ktoś za nim kroczy, cóż za dziwna mina
U jego boku stoi Pani Adrenalina
I na palce się wspina by zrównać z jego ramionami
Pan Stres i ona, mają mnie za nic
Mój umysł ich towarem a serce mają gratis
Czy ja mam kurwa jakiś dług u nich spłacić ?
Za często tu są, ciekawe kto ich przysłał
Na czym ma polegać ta ich tajna misja ?
Pan Stres się spina a Pani Adrenalina
Uśmiecha się gorzko i moje serce trzyma
Jednak ja opanowana łapię powietrza po trochu
Uratował mnie, nie zgadniesz, to był Pan Spokój.
 

9.

Gdybym była owadem, byłabym modliszką manipulantką
Tak, manipulantką przede wszystkim
Gdybym była owocem, byłabym limonką
Kwaśną i soczystą, orzeźwiająca, nie każdy musi mnie lubić
Gdybym była kolorem, byłabym grafitem
Gorzkim grafitem kojarzącym się z nudą i brudem
Gdybym była żywiołem, byłabym powietrzem
Mogłabym być wszędzie a Ty byś mną oddychał
Gdybym była napojem, byłabym mineralną niegazowaną
Najczyściejszą, chłodną, gaszącą Twoje pragnienie
Gdybym była kwiatem, byłabym kaktusem
Bo wiesz, nie każdy może mnie dotknąć
Gdybym była miejscem, byłabym Paryżem
Bo klasa, bo smak, bo gracja, bo akcent
Gdybym była zmysłem, byłabym dotykiem
Dotykiem którego zawsze byłoby Ci mało
Gdybym była grą, byłabym scrabble
Łamigłowką, układanką, lecz nie puzzlami czy lego
Nie muszę do wszystkiego pasować
Gdybym była czasem w ciągu dnia, byłabym 4 rano
Wtedy cisza i niebo są najpiękniejsze
Gdybym była wynalazkiem, byłabym jointem
Byś mnie palił, sklejał, zlepiał, składał, ślinił
Gdybym była tkaniną, byłabym jedwabiem
Tak delikatnym, że ledwo byś mnie poczuł
Gdybym była odpowiedzią, byłabym może, nie wiem, zapewne.
 

8. / agonia.

A Ty, wyj Wilku, wyj głośno
Osuszmy ziemię z cudzych łez
Otwórzmy fabrykę serc
Serca zatracające się w ludziach
Ludzie w sercach
Zatrać się we mnie, zatracę się w tobie
Nowi, toczący się wariaci po świeże serca
A ja topię się w twoim wielkim szarym łbie
Warczysz, warczysz tak wiele
To co chcę usłyszeć i czego nie
Chcesz zmielić moje serce
Lecz jeszcze nie wiesz że go nie mam
Ono pompuje życie dla nowych serc
Jak pusto i cicho, tylko ty nadal warczysz
Wilku, twoje łzy mnie parzą, są takie gorące.

7. / cześć ian

chodźmy do The Didsbury, wypijmy parę piw i porozmawiajmy o tym dlaczego ludzie tak utrudniają sobie życie. przecież jest takie proste, piękne na swój sposób jak wszystko inne. Ty nagle zaczynasz mówić, że jestem piękna. nie żartuj, ian, za dużo wypiłeś, chcę iść ale ty nagle robisz tą swoją minę twardziela, wiesz że przy tym wymiękam. pijemy dalej i patrzymy jak życie przelewa nam się przez palce. Problemy, ja od nich uciekam, ty i lina na twojej szyi też.
ian, nie pytaj mnie czy jestem z nim/nią. zapytaj jego/jej.
jestem marionetką, takątaką marionetką, jeśli oni chcą mogę być ich
chociaż ja sama wiem, że tak naprawdę nie należę do nikogo.

6.

Nie wiem. Czy to jakiś głupi czas nawracania się czy coś. Zmieniłam się o jakąś 1/7, a może o 2/21. 21gram, sam wiesz o co chodzi. I wiesz, chciałabym być znów bajerowana przez Nią i czuć, że ktoś się mną opiekuje i ma przewagę, nie mówić nic, rozumieć się bez słów, pachnieć gumą balonową i wiśniowymi papierosami, goździkowymi też. Ej no wiesz co! Gardzisz papierosami za 15 złotych! Oh przy Niej gardziłam kawą z maca którą teraz chętnie bym wypiła, w pusty cichy sobotni poranek, jesienny. Chcę jesień, ubrania nasiąknięte deszczem i zapachem papierosów, czyiś dłoni i ramion, może w końcu poczuję inne ramiona niż swoje. Już jestem duża i się nie uzależniam od ludzi i ich pomocy. Mam problem sama ze sobą i sama muszę dać sobie radę, swoje życie ciekawe również oddam, w sumie sprzedam - potrzebuję pieniędzy, nerkę dorzucę jeśli trzeba też..

5.

Książę z tysiącami wrogów
śpi w jutrzejszym świecie
ze świadomą myślą, by ten świat minął.
Widzieliśmy jak twoje oczy się zamykały.
Gdy się budzisz, pierwsze co czujesz to ja
Jestem smakiem na twoim języku
A ja sama mam inny smak w swoich ustach.
Psychodeliczny, zapada zmrok i zaczynasz płakać,
księżęcymi księżycowymi łzami.

4.

Jedna noc by wszystko uratować, czas przyśpieszył a mi obiecano cztery ręce. Jedna noc magicznego pośpiechu, jedna noc doskonałych melodii, odcieni czerwieni i błękitów. Bardzo ciemna pani, ciemno, ciemność. A Ty kim jesteś? Kobietą czy mężczyzną? Chociaż zapewne jest Ci wygodnie w tym Twoim ciemnym, nieokreślonym świecie, zabierz mnie, zabierz tam. Mam dość ludzkości, pozerstwa, wiecznego udawania, wiesz, że jest dobrze, aktor ze mnie genialny, wilczy lisi aktor, aktoreczka burżujska tęskniąca za zapachem VOUGE'a. Słońce, takie przykre, sztuczne, też udawane, nawet deszcz jest udawany, nie wierzę już w jego prawdziwość, a tak mocno go kiedyś kochałam, jeszcze rok temu. "Ona musi dobrze wiedzieć jak ją kochamy, szanujemy, lubimy" - nie wie, nie docenia tego co ma, ja. Większe ego niż pała w spodniach. Perfekcyjność, jaka perfekcyjność? Próżność aż lustra trzeszczą swoimi głośnymi zębiskami. A teraz mnie wyłącz, chcę odpocząć, ukryć się, nie istnieć.

3 / księżycowe miau

Długie, ciemne, faliste włosy zakrywały jej piersi które wystawały spod czarnej marynarki. Zmysłowa, szczupła szyja i oczy, brązowe oczy w których mogłeś dostrzec małe tornado, huragan. Lubiła przygryzać poliki, wydawało jej się wtedy, że ma twarz niczym modelka. Tysiące masek, chciała szybko dorosnąć. Przyjaciele, dawni przyjaciele pytali: "Kim teraz jesteś?". Pseudo-schizofreniczka zamykająca się we własnym światku niczym dziecko z autyzmem, ukochana córeczka tatusia, bogaczka. Za pieniądze mogła kupić wszystko lecz duma jej na to nie pozwalała. Manipulantka i czarodziejka. Niebo nigdy jej nie chciało, tylko księżyc i księżyc. Potrafiła tańczyć w jego blasku na dachu swej kamienicy lub gdy była zmęczona po prostu zasypiać oparta o komin, tuląc czarnego kota, kocura. Żywa bomba. Piękna paranoja, królowa czy księżniczka? Na pewno Pani Absurdu wchłaniająca wszystko każdym zmysłem dwa razy mocniej niż przeciętny człowiek. Uwielbiana i nienawidzona. Wolna, bez litości, czasem szczęśliwa czasem smutna. Mru, mru, mruczanka. Dążąca po trupach do celu, pewna siebie, ordynarna. Fascynująca królowa kotów, miau.
Tak bardzo podobna do boga, ponieważ sama go stworzyła.

2.

Podaj dłoń, Damo
wychodzimy już
jestem dżentelmenem który nie pozwoli na to
by zmęczenie wygrało z Twoim samopoczuciem
i nieskazitelną cerą, urodą.
Twą deliatność czuć przez cienkie rękawiczki
Poruszasz sięz gracją i kobiecą zwinnością
Wpatruję się w pełnię Twego wdzięku
- ja, Panicz .

poniedziałek, 6 września 2010

1 / cofanie się w czasie.

Cofnę się w czasie, gdy mnie poprosisz o rękę - nie zgodzę się
Cofnę się w czasie, gdy będziesz zabierał mnie na kolację - ucieknę
Cofnę się w czasie, gdy będziesz chciał mnie pocałować - udam że coś mi spadło
Cofnę się w czasie, gdy będziesz chciał mnie przytulić - bo przecież coś mi się przypomni
Cofnę się w czasie, gdy będziesz chciał porozmawiać - przecież się spieszę
Cofnę się w czasie, gdy będziesz chciał mnie poznać - nie mam czasu.
Cofanie się w czasie jest takie czasochłonne.